niedziela, 3 kwietnia 2011

Jeden Lindbaeck to za mało. Wspaniałe zawody w Łodzi

Pełen stadion, emocje do końca ostatniego biegu, wspaniały doping i wiele walki fair play. Niczego dziś na torze w Łodzi nie brakowało, a fani Orła mogli cieszyć się z pierwszego w tym sezonie zwycięstwa.

Pojedynek beniaminka I Ligi z KS ROW Rybnik przyniósł nam niezwykle wiele emocji, a o spotkaniu będzie zapewne się wspominać jeszcze wielokrotnie. Obydwie drużyny stworzyły niesamowite show i pokazali, że nie tylko w Ekstralidze możemy oglądać wspaniałe zawody. Zarówno Orzeł Łódź jak i team z Rybnika przystąpili do zawodów w niemal najmocniejszym składzie. W porównaniu z awizowanymi składami w ekipie gości zabrakło Jespera B. Momberga, którego zastąpił Daniel Pytel oraz kontuzjowanego Romana Chromika. W jego miejsce do drużyny wskoczył Ronnie Jamroży. Natomiast trener Orła, Janusz Ślączka postanowił zastąpić Piotra Dyma Jackiem Rempałą. Jako rezerwowi wystąpili Linus Sundstroem po stronie gospodarzy i Aleksandr Loktajew w składzie gości.

Już pierwszy bieg przyniósł przybył licznie na stadion kibicom jednej i drugiej drużyny sporo emocji. Wykluczony został Daniel Jeleniewski za dotknięcie taśmy i Jacek Rempała musiał radzić sobie z dwójką "Rekinów". Jednak laureat nagrody dla najlepszego żużlowca minionego sezonu w II Lidze pokazał, że nie spoczął na laurach i zakończył bieg na pierwszym miejscu. Następne dwa starty zakończyły się zwycięstwami "Orłów" i wynik brzmiał 12:6. Wtedy też byliśmy świadkami dość nietypowej sytuacji. Za pierwszym razem taśmę dotknął Rafał Trojanowski i wydawało się, że Antonio Lindbaeck wraz z Mateuszem Domańskim łatwo poradzą sobie z juniorem łodzian, Adrianem Osmólskim. Powtórka startu w trzyosobowym składzie i... znów taśma. Tym razem pechowcem okazał się Domański. Junior rybnickiej drużyny tym samym osłabił swój zespół. Wygrał co prawda Szwed, ale Osmólski przywiózł jakże cenne 2 oczka.

Następne biegi były równie wyrównane. Przed 8. biegiem łodzianie prowadzili siedmioma punktami dzięki zwycięstwu 4:2 i dwóm remisom 3:3. Jednak w ósmej odsłonie świetnie spisał się do tego momentu kiepsko jeżdżący Andriy Karpov, który odniósł pierwsze i jedyne zwycięstwo w swoich startach. Jednak już w następnym biegu Orzeł odrobił straty również zwyciężając 4:2, choć zapowiadało się, że wszystko skończy się podwójnym zwycięstwem gospodarzy. Ogromnego pecha, ale i równie wielkie szczęście miał Jacek Rempała. Doświadczony żużlowiec jechał przez niemal cały wyścig na pierwszym miejscu. Na ostatnim okrążeniu przed ostatnim łukiem jednak coś zaczęło dziać się z motocyklem Jacka. Jego maszyna była coraz wolniejsza. Ostatecznie wywalczył on 1 punkt, który jednak okupił upadkiem. Okazało się, że przyczyną problemów były pęknięte szprychy w przednim kole 40-letniego żużlowca. Tym większe jednak brawa mu się należą, że zdołał przejechać ostatni wiraż i wpaść na prostą z tak poważnym defektem.

W barwach Rybnika znakomicie spisywał się duet - Lindbaeck, Schlein. To właśnie ta dwójka dała sygnał do ataku i spowodowała, że w końcówce mieliśmy nieprawdopodobne emocje. Dwójka rybnickich stranieri pojechała doskonale w 13. biegu, który ROW wygrał po raz pierwszy tego dnia podwójnie. Zwycięstwo 5:1 przybliżyło Rybnik na zaledwie trzy punkty. Biegi nominowane zapowiadały wspaniałą walkę, a emocje sięgały zenitu. W pierwszym biegu nominowanym wystartowali Daniel Jeleniewski i Rafał Trojanowski w barwach gospodarzy oraz Andriy Karpov i Daniel Pytel. O ogromnych pechu może mówić popularny "Trojan", który całe spotkanie walczył ze źle spisującym się sprzęgłem, a w 14.biegu na dodatek jego motocykl zdefektował. Kapitalnie jednak walczył Jeleniewski, który dowiózł trzy punkty. Mimo to fani Orła nie mogli jeszcze cieszyć się z wygranej. Wynik brzmiał bowiem 43:40. Aby wygrać gospodarze musieli zdobyć przynajmniej dwa punkty. Nie było to jednak takie oczywiste gdyż w barwach gości startowali genialny Lindbaeck i świetny Schlein. W ekipie łodzian mieli pojechać Mateusz Szczepaniak i Jacek Rempała.

Bezkonkurencyjny tego dnia Lindbaeck szybko objął prowadzenie, a za nim toczył się bój o zwycięstwo. Jacek Rempała zdołał przyblokować Schleina, a przed nich wystrzelił Mateusz Szczepaniak, który za wszelką cenę próbował odjechać jak najdalej od australijskiego żużlowca. Bieg zakończył się ostatecznie remisem 3:3 i po 10 latach przerwy kibice w Łodzi znów mogli fetować zwycięstwo w I Lidze. Jednak zawodnicy nie mogli być w pełni zadowoleni ze swojej formy. Najskuteczniejszym żużlowcem w ekipie gospodarzy był Szczepaniak, który zakończył mecz z dorobkiem 12 oczek. Rempała miał ich 9, a Jeleniewski 8. Kompletnie zawiódł Łukasz Jankowski, który zdobył 4 pkt, jednak trener jak i kibice mogą mieć do niego pretensje gdyż często wyjeżdżał jako pierwszy spod taśmy i prowadząc lub jadąc na drugim miejscu łatwo przegrywał z rywalami oddając swoją pozycję bez walki.

W drużynie z Rybnika fantastyczne zawody zaliczył Antonio Lindbaeck. Szwed zdobył komplet 18 punktów. Niestety po za nim tylko Rory Schlein może być zadowolony ze swej postawy. Australijczyk zakończył mecz z 9 punktami. 8 miał Karpov, a 6 oczek zdobył Pytel. Zawody kompletnie nie wyszły Ronnie Jamrożemu. Polak nie zdołał zdobyć ani jednego punktu podobnie jak Domański. To właśnie wsparcia krajowych zawodników najbardziej dziś w ekipie "Rekinów" zabrakło. Jednak wyrównana walka z Orłem pokazała, że łatwo skóry nie sprzedadzą. Teraz łodzian czeka długa przerwa w startach na własnym obiekcie. Kolejny mecz przy ul. 6-sierpnia zobaczymy dopiero 22 maja, gdyż spotkanie pierwotnie zaplanowane na 1 maja z Poznaniem zostało przełożone. Łodzianie za tydzień zmierzą się na wyjeździe ze Startem Gniezno, a drużyna z Rybnika pojedzie u siebie z Polonią Bydgoszcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz